piątek, 22 czerwca 2012

00. Początek

. „Pewne jest, że Początek i Koniec zawsze miały i będą miały miejsce - taki jest porządek ustalony przez Kyroca. Kiedy jednak większość współczesnych mówi, że wyglądają tak samo, na me usta nasuwa się pytanie: Jak zatem wygląda Początek i Koniec?”
. Ærcenul re'Vygæl, Świat według religii, religia według świata


. Mały, czarny żuk wyłonił się z bujnej trawy pod płotem i stanął na udeptanej drodze. Poruszał chwilę czułkami w powietrzu, jakby zdezorientowany nowym otoczeniem. Potarł nóżki i zaraz ruszył, robiąc krótką przerwę przy większych kamykach. Kiedy dotarł na drugą stronę drogi, zamiast od razu wskoczyć w zieloną gęstwinę, cofnął się kawałeczek, po czym szybko zniknął w przydrożnej zieleni.
. Chłopiec, siedzący przy drodze na płocie z drewnianych beli, z ciekawością oglądał jak owad oddalał się od niego i chował się po drugiej stronie. Oprócz patrzenia w szumiące od wiatru pola, nie miał w tym momencie żadnej innej rozrywki. Wcześniej tego dnia razem z babką nosił z płynącej obok ich chaty rzeczki wodę dla krów. Po kilku wiadrach babka pozwoliła mu odpocząć, a chłopiec od razu pobiegł na skrzyżowanie, gdzie zawsze się spotykał ze swoimi przyjaciółmi. Niestety, większość z nich była zajęta. Siedział zatem sam, wpatrywał się w pola i odpoczywał.
. W pewnym momencie chłopiec usłyszał coś za sobą. Odwrócił głowę i zauważył jak daleko za nim po ścieżce w stronę gór szedł mężczyzna. Nigdy nie widział, żeby ktoś tamtędy wędrował, dlatego stanął na dolnych belach w płocie i począł obserwować wędrowca. Kiedy ten zbliżył się, chłopiec zeskoczył i kucnął w trawie.
. Przybysz po krótkim czasie stanął na skrzyżowaniu i popatrzył na rozwidlenia. Chłopiec gapił się wciąż na wędrowca, który nie wyglądał jak ludzie z miasta. Ten bardzo wysoki mężczyzna („Nawet większy niż tata!”) ubrany był w długą sukienkę w kolorze ciemnoniebieskim, a na ramieniu miał zawieszony kawałek skóry, niby płaszcz, ale trochę krótki. Nieznajomy w pasie miał sznurek, do którego przyczepiony był obfity mieszek, na jego głowie znajdował się szeroki, okrągły kapelusz, a w ręce trzymał długi, prosty kij. "Dziwak", pomyślał chłopiec.
. Przybysz po chwili westchnął i zwrócił się do obserwatora:
. - Witaj, czy możesz mi pomóc?
. Chłopiec nie przestraszył się, że przybysz się do niego nagle zwrócił, ale nie odpowiedział. Podniósł się i ciągle wlepiał w niego swoje duże oczy. Wędrowiec nie przejął się milczeniem młodego i ciągnął dalej:
. - Czy powiesz mi gdzie prowadzą te drogi?
. Chłopiec stanął na niższej beli w płocie.
. - Tam - podniósł rękę i wskazał nią na drogę na prawo od przybysza - jest duże miasto. Tata czasami tam jeździ, jak ma ważne sprawy i nie ma go wtedy bardzo długo. Mówi, że tam mieszkają świnie w ładnych ubraniach. Świnie tak śmiesznie chrumkają. Tam - pokazał na drogę pośrodku - jest straszny las. Tata mi zabrania tam iść, bo tam ponoć są złe duchy, które jedzą dzieci, ale ja się nie boję. Obiecał, że jak będę duży, to mnie tam zabierze. A tam - chłopiec przesunął rękę w lewo - jest droga do karczmy. Mój tata tam pracuje. Często słyszy różne opowieści, które opowiadają podróżni i wieczorem mi je opowiada.
. Wędrowiec uśmiechnął się, spojrzał jeszcze raz na wszystkie drogi i sięgnął do mieszka. W jego palcach znalazł się mały, błyszczący kamyczek koloru żółtego. Wyciągnął dłoń w stronę chłopca.
. - Proszę, nagroda dla Ciebie. Dziękuję za pomoc.
. Chłopiec z początku niechętnie, lecz ostrożnie wziął kamyk od nieznajomego. Popatrzył chwilę na dar i nagle zauważył, że wędrowiec, który ruszył w stronę karczmy jego taty, jest już daleko. Chłopiec ostatni raz spojrzał na nagrodę. W rzece znajdował większe i ładniejsze kamyki - miał już kamyki w kółka, w paski, w kropki. Wyrzucił upominek do krzaków, popatrzył jeszcze raz w miejsce gdzie zniknął żuk i pobiegł do chaty pomóc babce.

---------------
Kroniki Dusz: Przelana Krew
---------------
Wstęp językowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz